Listy do Pana Boga

I nagle przychodzi taki dzień, kiedy żadne z Twoich życiowych doświadczeń nie jest w stanie wprowadzic Cię już w stan euforii lub winy – stan przemyśleń. Stan podobny do zaciekawienia, podziwu dla ludzi i rzeczy które trzydzieści lat temu mogły by mieć dla Ciebie bardzo odkrywcze znaczenie. Powracam do dni, w których to co kiedyś było odkryte dziś mogło zostać odkryte – jeszcze raz.

Ola

 Boże, mama powiedziała że jesteś artystą niewidomym. Czy to prawda? Mówiła też, że jak byłeś mały to straciłeś wzrok i przestałeś zwracać na ludzi  uwagę. Powiedziała, że kiedy tworzyłeś ludzi i Świat to bardzo bałeś się potem na niego spojrzeć. Myślałeś, że nie będzie taki jak chciałeś? Czy to dlatego zatraciłeś wzrok? Boże czy to prawda, że już nie potrafisz rozpoznać zła? – Że nie widzisz kolorów i nie słyszysz co ludzie myślą? Tak siedzę i się zastanawiam, skoro to wszystko prawda to by oznaczało… że to co jest u mnie w pokoju, ja i mama i tata i mój brat i siostra, naszą ulicę, sąsiadów i autobus, budynki, las, szkołę, góry, słońce i nawet śnieg – to wszystko stworzyłeś jak byłeś jeszcze dzieckiem? To fajnie! Ja też jestem jeszcze dzieckiem. Czy ja mogę stworzyć ludzi? Powiedz Boże, czy ja mogę Stworzyć Świat?

Droga Olu,
Już nie jestem dzieckiem ale to prawda, nie potrafię rozpoznać kształtów ani kolorów. Mój wzrok jest bardzo słaby. Ty za to masz wspaniałe oczy. Dzięki Tobie mogę przez nie oglądać Świat taki jakim Ty go widzisz. Podobnie spoglądam na Świat przez oczy Twoich rodziców. Widzę wszystko dokładnie tak jak każdy tego chce. Sam nie potrafię dostrzec wszystkiego. Gdyby nie ludzie to pewnie nie mógłbym podziwiać Świata takim jaki jest dziś. Dzięki wam widzę wszystkie kolory i kształty, widzę obrazy, drzewa, ulice, szkołę i śnieg. Czasem tylko ludzie zakrywają oczy i wtedy ja nie wiele widzę. Zupełnie tak samo jest z dźwiękami.  Kiedy mówisz, ja słyszę dokładnie wszystko to co sama chcesz usłyszeć. Twoja mama ma rację. Nie jestem zbyt zaradny. Często zmieniam zdanie. Chętnie wszystko bym robił sam. Czasem trudno jest być sobą kiedy inni wymagają „od Ciebie” abyś robił tak jak oni tego chcą. Jako dziecko marzyłem o swoim domu – Świecie pełnym ludzi podobnych do mnie. Odkrywczych, ciekawych i wesołych. Ale kiedy stawałem się coraz starszy, zrozumiałem że już nie chcę być odkrywcą. Bałem się, że moja ciekawość może mnie zgubić. Zawsze chciałem żeby na Świecie panował spokój… i wtedy też przestałem się tak często uśmiechać. Dlatego wciąż próbuję uciekać od wszelkich obaw aby dobro nigdy nie musiało ukrywać się w obawie przed złem. Tak sobie czasem myślę mała Oleńko, że ludzie postrzegają mnie jak klauna – jakby moje czyny to był dla nich jakiś żart. Ludzie nie wierzą we mnie jak w kogoś kto chce traktować ich poważnie. Taki jest los wszystkich dorosłych. Myślę, że ja i Twoi rodzice mamy podobne problemy. Kiedy jest się dzieckiem to oprócz tego, że wszystko wydaje się o wiele większe to w dodatku nie myśli się tak często o sobie. Kiedyś chciałem aby Świat był wielki! Dziś jest taki mini-mini malutki. Bardzo chciałem aby ludzi zawsze ciekawił owoc mojej małej twórczości, dziś wiem że smak „jabłka” już nigdy nie będzie taki jak – sam chciałem. Tak jak kiedyś chciałem aby gdzieś na Świecie było dla mnie miejsce – wiem, że w Świecie przeze mnie wymyślonym – nie miejsca na mój dom.
Czy możesz stworzyć ludzi? Jasne! Pytasz czy możesz stworzyć Świat? Jak najbardziej. Zapewne chciałabyś aby znalazło się w nim miejsce dla Twojej rodziny, Twoich bliskich no i również dla Ciebie samej? Chyba, że planujesz ofiarować Swój Świat komuś innemu. Komuś wyjątkowemu. Pamiętaj, że każdy musi być odpowiedzialny za swoje Twórcze decyzje. Wtedy obiecaj mi, że nigdy nie będziesz bała się tworzyć z pasją.

Anna

 Boże, mój mąż znowu jest wściekły na swoją pracę. Ostatnio coraz częściej jego humor wpływa na rodzinny nastrój. Wszystko go irytuje. Ludzie na pasach, czerwone światło, politycy, kolejki w sklepach, pogoda, reklamy, rachunki, monotonia, zamiennie hałas z ciszą na ulicach. Oboje ciężko pracujemy lecz nasze okoliczności finansowe zależą w większości od moich brudnych rękawów. Trudno to wyjaśnić. Zależności. Każdy dzień jest dniem narodzin kłopotów, z którymi coraz ciężej jest nam się uporać. A przy tym Mój mąż jakby nie istniał.  Wiem, że to dziwne ale wewnętrznie czuję się odpowiedzialna za budowanie więzi w rodzinie. Nie wychodzi mi to. Jestem coraz starsza i nie mam już tyle energii, pomysłów co kiedyś. Tak, jak pomyślę że nasza Ola znowu w tym roku nie dostanie prezentu… jest taka ciekawa Świata – o wszystko pyta i na pewno zapyta o prezenty. Zaniedbałam. A mogłam… Zamiast tego muszę kłamać. Nie wiem skąd ludzie biorą pieniądze. Gdzieś tam pewnie są rodziny, w których wszyscy dostają to czego pragną. Czy ja robię coś źle? Zabłądziłam na swojej drodze do szczęścia. Boże jeśli mnie słyszysz… to jedyne o co Cię proszę to spokój i zdrowie dla mojej Oli. A jeśli to dla Ciebie zbyt wiele to… proszę Cię abyś odebrał mi resztkę wiary bo z braku sił przestaję Ci ufać.

Droga Anno,
Chciałbym Ci powiedzieć, – Nie martw się. Gdybym mógł to osobiście bym porozmawiał z Twoim mężem o Świętach, rodzinie i starał się go przekonać do własnych i Twoich racji – ale ja tego niestety, nie potrafię. Nie mam takiej siły ani woli ani charakteru. Jesteś ode mnie o wiele silniejsza i widzę, że radzisz sobie z problemami lepiej niż ja. Podziwiam Cię za to jaka jesteś. Myślę, że ludzie mogliby się od Ciebie uczyć odwagi aby tak jak Ty potrafili myśleć o swoich problemach. Widzę, że pieniądze w Twoim domu są ważne. Ja sam ich nie mam. Nie mam pojęcia skąd one się biorą. Na początku kiedy tworzyłem Świat to o nich nie myślałem! Mało odpowiedzialne jest to co piszę. Nie wiem jak mogę Ci poradzić. Teraz twój mąż… „Niewątpliwie w jego opowiadaniu brakuje inspiracji.” Mając tak silną wolę, niewątpliwie kochające serce tak jak jego żona… może zechciałbym uwierzyć we własną moc uzdrawiania?
Gdybym miał tak potężną wiarę w brak własnego istnienia to czy tak samo potrafiłbym kochać bez wzajemności? Nie pytaj mnie jak rozwiązać bolący problem nasyconą w lekarstwa cudowną ripostą, bo zadając sobie ból jak pytania skracasz własne życie o cenne w sens odpowiedzi. Anno, czy nie takiej odpowiedzi oczekiwałaś od „Boga”? Czy może w swoim krótkim liście prosisz mnie o miłosne kalectwo? Czy tego nikt nie widzi? Nie wiem dlaczego ludzie ukoronowali mnie jako ich jedynego zbawiciela. Przecież ja nic dla ludzi nie potrafię zrobić, nikogo zbawić od problemu ani nikogo uwolnić od zła wszelkiego. Sam się uczę od was w jaki sposób działać i jak postępować. Podpowiadam wszystkim używając strategii prostego przekazu. Coś usłyszę, coś przekażę dalej, coś zapamiętam, czasem coś mi tam uleci to coś się po drodze przekręci. Nie jestem królem kreatywności i chyba raczej nie świecę przykładem. Znowu nic, raczej tym nie pomagam. Obwiniając siebie nie pomogę obwinionemu. Sam bym najchętniej w tej chwili wezwał samemu sobie kogoś na pomoc, najlepiej kogoś wszechmogącego.

Piotr

Panie Boże, za każdym razem kiedy siadam do pisania tekstu to brak mi weny. Piszę moją książkę od ponad sześciu miesięcy. Nie potrafię się uporać z początkiem mojego opowiadania. Wznoszę moje prośby bezpośrednio do Ciebie, bo moja historia dotyczy Boga. Trudny temat i dlatego mam pewne obawy. Zarówno co do własnej wiary jak i w siłę i sukces przekazu mojej książki. To spore wyzwanie – temat religii i wiary. Temat Twojego ucieleśnienia oraz sposób w jaki ludzie Ciebie widzą, wyobrażają. Ciekawi mnie czy naprawdę stworzyłeś Świat i ludzi na swoje podobieństwo? Czy życie to przypadek? Kosmiczne nieporozumienie – czy może cudowne okoliczności, w których wszechświat pozwala się odkryć?
Boże, mam tak wiele pytań. Tyle pustych miejsc w mojej głowie, którym brakuje wiedzy teoretycznej na ten temat. Jeśli jesteś jedynie wymyśloną formą siły łączącą wszystkie istnienia – to skąd w ludziach tyle wiary w Twoją ludzką naturę? Ulegam wrażeniu, że w pewnym sensie ludzkość pragnęłaby Cię odnaleźć i… ukarać Cię za to co im wyrządziłeś. W swoich codziennych prośbach wzywają Boga do Swojego Świata aby ten doświadczył to czego oni sami doświadczają. Myślę, że gdybyś się w dziś objawił na ziemii jako człowiek z myślą o głoszeniu swoich mądrości to prawdopodobnie część z nas ukrzyżowałby Cię za wszelkie możliwe zło, którego jesteś domniemanym autorem. Oczywiście, stałoby się tak nie tylko w imieniu tego Świata ale wszystkich Światów, które paradoksalnie łączy wiara w Twoje istnienie. Światów, których jesteś dumnym inżynierem i architektem – symbolizujących walkę dobra ze złem. Właśnie w tym momencie czuję złość i biję się w pierś, bo kiedy kwestionuję wiarę w celowość Twojego istnienia – odczuwam satysfakcję. Potrzebuję zmiany polaryzacji w myśleniu. Bardzo chcę zrozumieć wpływ i znaczenie lokowania moich cennych uczuć w czymś lub być może kimś – kto zatracił wzrok już na samym początku własnego tworzenia.

Piotrze
{Wiara”} nie jest odpowiedzią na pytanie: “czy Religia jest efektem jej braku w istnienie dobra czy zła?” To coś większego w hierarchii samych poszukiwań odpowiedzi na to pytanie. {Wiara} to chęć / pragnienie poszukiwania odpowiedzi – bez przewidywania konsekwencji ich wpływu na Twoje własne życie. {Religia} jest jedynie motywem w znaczeniu wiary i nie powinna mieć żadnej mocy w jej poszukiwaniu. Za swych świetnych czasów – religia była ryzykownym projektem próby ulokowania wiary w świecie bez pre-zdefiniowanych kształtów. Jej zamiarem była implementacja dyscypliny i posłuszeństwa mniej świeckich umysłów do celów – (powiedzmy) bardziej świeckich. Taka strategia przy-”świecała” tym, którzy wówczas ją propagowali. Kościół umacniając znaczenie religii – [często siłą] umacniał znaczenie kultury oraz edukacji. Trudno jest wykreślić kościół wraz z religią z historii Świata ponieważ duet ten starał się definiować i oczywiście nadal definiuje ludzką przynależność do danej społeczności. No a ‘te’ rzecz jasna, jak długość i szerokość geograficzna – do dziś odznaczają się rozmaitymi wartościami. Od wieków religia wraz ze swoim kościołem formowała w ludziach olbrzymie pragnienie umiejętności życia w harmonii oraz rozpoznawania dobra. Niestety pod różnymi sztandarami kościół pragnął odkrywać znaczenie tego drugiego. Palenie na stosie wiedźm nie było jednym z największych nieporozumień. Wojny, grabieże, oszustwa… siedem grzechów głównych były niczym sztandary, pod którymi ‘kościół’ konsekwentnie gwałcił znaczenie wiary – przelewając w ludzkie serca nienawiść odbierając im spokój.
 “Czy zamysł wskrzeszania Boskiej ingerencji w Świat pełen ludzkich intencji to był dobry pomysł?
Nie wiem. Niemniej Piotrze, ktokolwiek odważył się pierwotnie uwierzyć w człowieka – uwierzył w jego treść! Ta, we wszystkich religiach świata do dziś jest zawarta w krótkich listach od Pana Boga – niektóre z nich mogą być zaadresowane do Ciebie.
Piotrze, twoja książka porusza wiele kwestii. Dobrze skomponowana może być ciekawym materiałem do recenzji. Sam jestem niezmiernie ciekawy czy znajdziesz wystarczająco dużo siły aby dokończyć dzieło. Aby książka ta mogła być ukoronowaniem Twoich kreatywnych aspiracji. Chciałbym abyś – jeśli to możliwe, nigdy nie tracił wiary w jej sukces.

Jej dziwne czyny. Jej ambicje. Jej troski, wrzaski, wstrząsy. Niezrozumiale dla mnie jej nagłe działania. Moja matka. Wszędzie sama. Jej dziwne decyzje. Ostre, spontaniczne. Bez zarzucania braku apatii. Bez oskarżania o brak dynamiki czynu. Bez winy za dobro czy zło. Jej mądrości i cicha bezmyślność. Jej agresja i ignorancja. Mentalna wrogość i nadopiekuńczość. Jej upadek. Głośne powstanie i sława w miejscu gdzie wspólna rozpacz to świetna zabawa.
(Tak siedzę sobie i się zastanawiam. Co się dzieje?)

Czy ja robię coś nie tak? Czy za mało mowię? Zbyt dużo piszę? Mam zbyt mało – czy może zbyt dużo siły aby działać, a może zbyt mało wiary w działanie innych? Mam osrać? Mówić – nie mogę? Pierdolnąć ‘tym ścierwem‘ o mur, – o podłogę?! Może kompletnie się kurwa odizolować? Uciec? Pytam, mam gdzieś się schować? Mam milczeć czy krzyczeć? Mam zamknąć wiarę na amen czy przestać ryczeć? Mam oddać więcej niż mam sam i jeszcze innych prośby od siebie dorzucić? Mam winę potępiać, czy tą ‘winą’ przytuczyć? Mam walczyć, “mordować” – słowem… twórcze wizje blokować?
(Tak siedzę sobie i się zastanawiam. Co się dzieje?)

Jaka jest moja krew? Mój ojciec. Kim jest jego ojciec? Kim są rodzice jego? Skąd on pochodzi? Skąd tyle obaw w jego głowie się rodzi? Gdzie chciałby żyć? Co z kim coś osiągnąć? Gdzie indziej mieszkać? Pracować? Jak chciałby ubierać, – w coś inwestować? Z kim się chce słowem podzielić, a przed kim je schować? – swoją mądrością, muzyczną słabością – Czy moje decyzje są jego przeszłością? Czy moja przyszłość jest jego słabością? Sam nie wiem. Naprawdę… nie wiem.
(Tak siedzę sobie i się zastanawiam. Co się dzieje?)

Powiem Ci Boże o tym jak coraz mniej interesują mnie twoje błache problemy. Twój dom, zbawienie, Twoje ukrzyżowane zdrowie i to… niebieskie myślenie.

‘Wiem to i tamto i tym się dzielę. Uczę o tym co wiem – mniej więcej – przed i czasem po mszy w Kościele.’

Chcę żebyś potraktował ten list poważnie. List pełen wiary, miłości i rozsądku. Na Nowy Rok, Życzenia dla Ciebie: Chcę, abyś mnie nauczył świętego spokoju. Chcę się od Ciebie zarazić miłością do żony i brata. Chcę być taki jak Ty – wiecznie młody i tak samo kochany – jak ja sam nie cierpię samego siebie. Naucz mnie odpowiedzialności, szacunku i dobroci. Pokaż mi wspólną Drogę. Tę Do Wiarygodności. Skieruj mnie na wielką drogę do radości z rzeczy małych. Chcę abyś mnie nauczył cierpliwości. Żebyś mi pokazał jaki kiedyś byłem mały, jak mali byli moi rodzice. Proszę Cię abyś mnie znienawidził za to jak bardzo chciałem być do Ciebie podobny i podziwiał za to jaki jestem od Ciebie – inny. I za to jak bardzo w sobie pielęgnuję – to uczucie winy. Na Nowy Rok. Szczere – od serca – życzenia gorące, ślepe, przy czarnej kawie.

Tak siedzę sobie i się zastanawiam, co się dzieje rodzice?
… skąd ja, moja siostra i brat – mamy brać pomysły na życie.

AJ. Grupa WDDW