[…] Głód, łaknienie – fizj. odczucie stanu organizmów wyższych związane z niedoborem pożywienia, składników pokarmowych (takich jak np. białka, tłuszcze, cukry, witaminy czy sole mineralne). Jest także popędem przyczyniającym się do zachowań skierowanych na pobieranie pokarmu i jego zdobywanie[1]. Przeciwieństwem uczucia głodu jest uczucie sytości. Rozróżniamy liczne stadia głodu. Od jego eskalacji po jego wpływ na skrajne wyczerpanie i nawet śmierć. Głód determinuje nasze zachowania, wykształca w człowieku zróżnicowane odchylenia od przyjętych norm stanu psychicznego. Determinuje takie uczucia jak strach, halucynacje, zaburzenia osobowości, utratę kontoli nad emocjami. Pod wpływem głodu ludzki organizm ulega niezliczonym modyfikacjom, od kórych zależą wszystkie prawidłowe funkcje naszego organizmu. Odpowiednie dozowanie paliwa (żywności) – pozwala tymi funkcjami dowolnie manipulować. Głód ma właściwości zbawienne – lecznicze dla osób z nadwagą […]
… 33 Godziny – Tyle potrzeba zdrowemu organizmowi na wyrzucenie wszystkich przetrawionych i nie przetrawionych resztek, pozostałości po posiłkach. Dla mnie mija 21 godzina. Zimno mi w ręce choć w biurze ciepło, trochę się denewuję bo wiem że jakies paluszki by pięknie złagodziły sprawę. Nie chcę łamać danego sobie słowa. Zmiana polaryzacji w myśleniu – upadam z kreatywnego wprost na logiczne. Czy odwrotnie? W każdym razie skojarzenia i smak tego wszystkiego wchodzi w stan bez wyrazu. Zegarek mierzy czas na odczucia – do końca etapu pozostało kilkanaście godzin. Dobra strategia, odbieram z otoczenia wszystko to co wolne od ciśnienia. Pozostaję spięty ale przytomny.
… A ja właśnie myślałem o zalaniu się wodą. Żeby tylko nie myśleć o głodzie. Jakby się tak zastanowić to jaki ma sens zrzucanie wagi na poczet wydłużenia dystansu? – to nie wiem czy jest to kwestia zakodowanej determinacji w celu sprawdzenia samego siebie – stawieniu czoła takiemu wyzwaniu jakim jest dieta – czy jest to najzwyczaniej mój trudny do zrozumienia charakter, uparty / zawzięty jak nic czemu do tej pory starałem się sprostać. Chyba dopiero teraz odczuwam efekt spuszczania sobie samemu gromkiego ‘psychicznego’ łomotu. Dopiero teraz sobie zdałem sprawę, jaki potrafię być trudny we współpracy z samym sobą i nie tylko – kiedy czuję uporczywy głód!
… (…) Jak robak spierdalam przy ściane przy kącie – podłogą, pod listwą, szparami, pod drzwiami na korytarz. Tam gdzie mniej ludzi. Tam gdzie jest pusto, gdzie sterlylnie. Stan istnienia, dla którego czas nie ucieka lecz biegnie szybciej. Stań istnienia, dla którego przetrwanie jest wazniejsze niż samo jedzenie. Nie dać się zdeptać przez własną masę pełną niewyjaśnionych słabości. Czuję się jak worek z mózgiem tam gdzie zaciśnięta pętla. Szyja kręci bunkrem – krzywo się rozglądam. (…)
… Przechodzę obok sklepu z kanapkami i widzę, że to nie dla mnie. Moja słabość do konkrentego jedzenia jest ogromna. Przechodzę obok i liczę po cichu kalorie, myślę o tłuszczach i poddanym procesom chemicznym jedzeniu – ta mięsna genetyka obciąża moje zwoje – nie poddam się – nie mogę! Zamawiam gorącą herbatę, odwracam się na pięcie i zmieniam kierunek. Idę do parku. Zimno jak jasna cholera – nic tam, pierdolić chłody. To czego od siebie wymagam i tak jest dalekie od tego czego wymaga się od głodujących dzieciaków, tam gdzie moje serce jeszcze nie dotarło a czego jest niestety bardzo świadome. Głód dokucza, kumulacja “kary” rozkwita. Zatem narzekanie i złość – za plecy.
… Podświadomie atakują mnie pojebane myśli, które jak impulsy z karty dręczą moją równowagę. Mam wizję osła i marchewki. Jakby ktoś czekał na mnie ze śmieszną mordą na końcu tego samotnego biegu przez 33 godziny diety sumienia. Jakbym słyszał: „Udało mu się! Hejże! Dobry wynik! Ponad dobę bez jedzenia! – dajcie mi hot-doga z cebulką i musztardą!” – straszna bzdura.
“Moje myśli to lektura w twardej okładce – są dla mnie nie do ugryzienia.”
… Wybiła 23 godzina. Przejście obok pizzerii to spore wyzwanie. Nie wiem czy mam podziwiać własne samo-zaparcie czy odnaleźć chwilę na refleksje zadając sobie pytanie: – Czy żadna z osób, które widzę przez szybę nie ma w życiu żadnego celu? – Siedzą jak bydlęta przy korytach. Właściwie, może to jest waśnie ich cel – cel pt.:”W oczekiwaniu na miskę”. Taki był ich gol na dzisiejsze popołudnie. Może każda z tych osób planowała skok na pizzerię od dawna i akurat ja dziś jestem swiadkiem masowego ziszczenia się snu o popołudniowej pizzy? Krowi trakt – życie na cztery żołądki. Mętnie postrzegam ludzką naturę.
… Zatem kawa i dwie gruszki. Złapałem je tylko pod preteksem, że jednak posiłek się dziś zdarzy. Nie teraz ale za około 10 godzin. Kurwa, jak pomyślę że to dopiero o 23:00 to mięknę w kolanach. Dyscyplina – to bardzo nieprzyjemne uczucie, które na przestrzeni wielu lat – wielu z nas wymsknęło się spod kontroli. Wymuszam na sobie posłuszeństwo. Mam nadzieję, że to mnie czegoś nauczy. Inaczej bym tego nie robił.
… 5 godzin do końca zawodów o puchar głodu. Zaczyna mnie o konkretnie wkurzać. Szczególnie, że nadal siedzę w biurze i pytania moich kolegów mnie wyprowadzają z równowagi. Telefon do rodziny łagodzi sprawę lecz nie na długo. Głód jest sinusoidalny i nabiera tempa po krzywej wprost proporcjonalnie do upływającego czasu. Im dłużej się nie je – tym szybciej postępują zmiany w organiźmie – w głowie mam odkurzacz – zasysam wszystko to co lata w powietrzu i nikomu jest niepotrzebne. Moje skojarzenia, moje spostrzeżenia, wnioski i psychologiczne wypaczenia. Czuję jak serce mi skacze do gardła. Mocne tąpnięcia, zapaści które próbuję wykaszleć jak pies. Oprócz przysłowiowego „burczenia” czuję jakieś dziwne gorąco w brzuchu. Jakaś głodowa sraczka? – Nieprzytomna diagnoza od nieprzytomnego lekarza.
… Mija 33 godzina. Teraz mogę zacząć oczyszczanie organizmu. Starannie odliczone 33 godziny – jak lot dookoła Świata – pijąc tylko wodę przeszło boleśnie tym leczę zobojętnienie. Myślę o celowości tego co mi się udało. Myślę o tym i o tamtym bo mam na to czas i więcej miejsca. Odchudzam organizm ze śmieci. Oczyszczam głowę z wyciśniętych torebek po kwaśniej herbacie, z mętnych myśli o zdrowym odżywianiu. Ze złych nawyków wetkniętych podświadomie w ciemne komory strachu. Z odurzonej gazem obojętności. Z kontrastów kolorowych – jednostronicowych historyjek wsuniętych w paczkę gum zakładanych na palec. Odchudzam się z przecinków, kropek i przestojów w zdaniach o małym znaczeniu.
… Zrzucam z siebie stare nawyki i grubą skórę. Odnawiam intensywne myślenie i regeneruję jego ważne dla mnie znaczenie. Robię miejsce na formę rosnącą na równi z pewnością siebie. Zrzucam ciężar błędnych decyzji aby sprostać wymogom ich lepszych wersjom. Porzucam nawyki w poszukiwaniu nowych skojarzeń. Na świeżo interpetuję własne życie. Na gorąco utrzymuję tempo zmian aby na marne nie studzić aspiracji. Czas podjąć się wyzwania zaprojektowanego ponad moje siły oraz upodobania – Na, od jakiegoś czasu przyswajane: zmiany w repertuarze. Czas na, jak to mówią: „Kawę bez cukru”; Na oryginalny smak rzeczy własnych. Oto cykliczne 33 godziny diety sumienia – to czas na sprawdzian z siły odrodzenia.
AJ. Grupa WDDW