Super 3

3 minuty. Tyle zajmie Tobie przeczytanie tego krótkiego tekstu. Więcej od Ciebie nie potrzebuję i Ty więcej nie potrzebujesz ode mnie.
|Ponieważ tak to naprawdę się zaczęło| Po prostu wywaliłem się sam z roboty i pojechałem w podróż dookoła Ziemi. Nigdy nie miałem duszy pokojowego kocura. Nienawidzę ślęczeć przed komputerem dłużej niż chcę. To moja definicja czasu potrzebnego na “ślęczenie przed monitorem“. Zawsze się zastanawiałem czy mi od tego siedzenia przypadkiem nie kurczą się… palce u nóg. Podobno nieużywane organy zanikają. Z kuchni do pokoju, z pokoju do kibla i na zewnątrz, do sklepu i na spacer, zawsze na telefonie i znowu szukam zajęcia. Jak nikt do mnie nie dzwoni to dzwonię do samego siebie, sprawdzam czy mam zastrzeżony numer. Nosi mnie odkąd pamiętam. Nie potrafię się nudzić. Jak nie robię nic dłużej niż godzinę to mnie dopada agresja. Jestem spokojny tylko gdy jestem czymś zajęty… no i głodny. Ale to chyba ma każdy… (Ten rozdział nosi nazwę):
Super-Idiota
Nawet teraz, siedzę na lotnisku czekam na powietrzny autobus i aby się nikomu nie narazić postanowiłem zabrać się za pisanie. Gdybym nie miał komputera to pewnie bym tę notę strzelił odręcznie na posadzce jakimś flamastrem – bo ten zawsze  przy sobie noszę. Tak. Super-idiota zapomni portfela ale nie zapomni pióra czy flamastra. Tak, to ja. Facet bez dumy, który żyje w wiecznej sprzeczności samego z sobą i z innymi. Super-Idiota kupuje słuchawki za ostatnie grosze do słuchania muzyki, choć wie że musi kupić jeszcze sobie bilet powrotny jak doleci na miejsce. Super-Idiota zatrzaśnie drzwi do domu z kluczami na kuchennym blacie, a potem te drzwi otwiera ‘patykiem’. Mam mieszane uczucia co do samego siebie. To nie tak, że bez przerwy o sobie myślę. Ale kiedy myślę o innych to automatycznie sam na siebie wpadam. Zobaczcie teraz… (Ten rozdział nosi nazwę):
Super-syf
Usiadł koło mnie jakiś baran w kapeluszu i macha łbem na lewo i prawo w poszukiwaniu chyba swojego pasterza. Może chowa  w tej super damskiej torbie 10 kilo koksu i sam się dziwi jak się przedarł przez odprawę, a teraz zerka czy jeszcze śni czy już się obudził. Każdy w moim polu rażenia coś wbija albo w komórkę albo w ‘laptoka’. Niemiłosiernie śledzi facebooka w obawie czy przypadkiem ktoś polubił jego nędzną notę albo tę kretyńską z parku fotę pt: Nudzę się – kciuk w górę!; albo po prostu – walczy ze snem gapiąc się w tapetę na wyświetlaczu. Co za generacja. Moja babcia by się pewnie skupiła na cerowaniu – i zakładam się sam ze sobą, – że by mi na szaliku kieszeń na te klucze co w domu zostawiłem wyszyła. Nagle: Pan Kazimierz Kozłowski proszony jest do stanowiska ochrony.” Wiedziałem, bubek w kapelutku dźwiga się i udaje że to nie o niego chodzi. Po prostu czułem, że z nim jest jakaś krwawa scena. Nic, kolejna zagubiona ziemska istota. W końcu do pewnego stopnia jesteśmy tacy sami. Powinienem chyba to odwołać, bo to chyba jakaś… (Ten rodział nosi nazwę):
…. Super-Plota
Idę do samolotu. Stoję w kolejce dłuższej niż te zwinięte tory pod Sosnowcem. Sam nie wiem czy to dobra kolejka. Pewność wróciła gdy usłyszałem znajomy tekst z tygodnika “Super Rolnik“, albo “SuperExpress’owa prasa menelowa” czy jakoś tam (…) – “I mi kolega mówi, co pracuje na lotnisku że ludzie wożo ziemniaki, marchewkę… RYŻ NAWET! Toć jak można wozić ziemniaki(?) weź.” – i w śmiech (tu konkretna podnieta – obie ręce w kieszeni, prawie łysa głowa wysoko wzniesiona nad ‘czekaną’ publiczność a dwaj kompani wtórują  gromkim śmiechem. Dziewczyna stoi z boku i stara się śmiać ale nie wie do końca z czego i za taki widok 10-na-10 za synchronizację od sędziego liniowego. I tak przez kolejne 10 minut. O ziemniakach, o filmikach na YouTube, że ktoś tam zajarał fajkę i to śmieszne było, o tym że się “‘wepchali-my’ ale i tak nikt nie zauważył“. I stoję tak na końcu kolejki niby zdziwiony, jakbym to ja był w tym Sosnowcu wykolejony. Nagle błysk wyobraźni i cofam się dwie godziny w czasie jak siedziałem w pociągu i widzę tego ryżego “króla porno“, który wspina się w kącie przedziału na swoją blond ‘Marzenę’. Godzinna rozrywka. Radio ‘Kampinos’. Audycja pt.: “Kopulacja żółwi błotnych“.
Ona się śmieje a on ze szczęścia głupieje, obok w rzędzie ja i na taki widok inspiracja mi obojętnieje. Wchodzi kanar, rzuca okiem i omija ‘kanał ‘ bokiem.
Przecież gdybym teraz siedział sam przy barku ciesząc się chwilą po kolejnym browarku i chciał komuś to szczerze opowiedzieć to by mnie wyśmiał w super… (Ten rozdział nosi nazwę):
…. 3 minuty

a.jozefowski . WDDW Polska |c.d.n.|

, , , , , , , , , , , , , , , , ,